fbpx
zycie na wsi plusy i minusy
moje przemyślenia

Uciekliśmy z miasta na wieś, nasze pierwsze wrażenia

              Dziś mija dokładnie miesiąc od dnia, gdy spakowaliśmy cały nasz życiowy dobytek w dwie ciężarówki i wyjechaliśmy z miasta. Towarzyszyła nam wielka ekscytacja, niewiadoma, zmęczenie i niepewność. Ale już dziś po pierwszym miesiącu wiele uczuć i emocji opadło i możemy całkiem realnie podsumować pierwszy miesiąc naszego nowego życia.

                 To była duża zmiana, a przeprowadzka tuż przed wystawieniem ocen i końcem roku szkolnego nie była łatwym wyzwaniem. Zdecydowanie sprawdziły się i przydały wszelkie triki i porady o których pisałam we wpisie o przeprowadzce. Pierwszy tydzień żyliśmy niemal na walizkach i spaliśmy na materacach w salonie, między kartonami.

          Z pewnością będziemy to zawsze wspominać, bo łatwo nie było, ale na pewno było warto. Z każdym dniem dochodzi do mnie, że to nie sen, tylko naprawdę zaczynam tu żyć i to pełną parą. I żeby nie było tak słodko, to będzie też nieco o trudnościach, które nas spotkały po drodze…

zycie na wsi plusy i minusy


Zaczynamy remont


          Dokładnie 21 maja miała miejsce nasza wielka przeprowadzka, a już kolejnego dnia szpachelka poszła w dłoń i do roboty… Bo pokoje dla dzieci były w najgorszym stanie i musieliśmy je wyremontować jako pierwsze. Udało się i to według mnie znakomicie, bo zamknęliśmy wszystko w ciągu tygodnia. Cały opis metamorfozy pokojów dla chłopców znajdziecie tu: Wymarzone pokoje dla chłopców.

          To był chyba najtrudniejszy tydzień, bo dzieci chodziły do szkoły, mąż do pracy, a i ja musiałam pracować przy swoich projektach. Adam miał mnóstwo sprawdzianów, prac domowych i kartkówek, bo zbliżał się koniec semestru… A ja starłam się wszystko ogarnąć, znaleźć w kartonach i walizkach potrzebne rzeczy i dopilnować bieżące tematy… Szczęście i radość mieszały się ze zmęczeniem i czasem frustracją. Jednak ostatecznie wszystko się udało nawet lepiej niż zakładałam. Choć Michałek czasem nie odrobił lekcji i może były inne mniejsze lub większe wpadki, ale na szczęscie bez większych konsekwencji 😉

           O ile remont mieliśmy w planie, tak pierwszą niespodzianką w nowym domu był przeciekający komin i pilna wizyta dekarza. Trzeba było uszczelnić komin, zwłaszcza, że zapowiadały się kolejne burze i deszcze. Szkoda nam było wystawiać wyremontowane pokoje na ryzyko nowych zacieków. Z ogromnym trudem i nie małym kosztem udało się na szczęście wszystko naprawić.


Rozpakowywanie i układanie


          Pomiędzy remontem pokojów rozpakowywałam powoli najpotrzebniejsze rzeczy w kuchni. Pracy było tyle, że nawet przez pierwsze dwa tygodnie nie mieliśmy czasu, żeby spokojnie usiąść z mężem na tarasie. Co kilka godzin zerkałam tylko ukradkiem przez okno w jakim pięknym miejscu teraz jesteśmy. I chyba te chwile radości z pięknej zieleni, śpiew ptaków, słuchanie kukułki za oknem sprawiły, że miałam siłę, żeby ten trudny czas przetrwać.

          Po naszej przeprowadzce 5 lat temu i rozpakowywania wszystkiego jak najszybciej, bez namysłu, tym razem postanowiłam układać wszystko powoli i z sensem. Bo nie chodzi o to, żeby jak najszybciej rozpakować kartony, ale ulokować rzeczy w mądrych i praktycznych miejscach. Tym sposobem najpierw układałam rzeczy w kuchni, łazienkach, książki na regałach, i dopiero po remoncie ciuchy chłopców i zabawki w ich pokojach. Nasze ubrania nadal w kartonach czekają na nową szafę i komodę, bo niestety nasza garderoba został w starym domu w Gdańsku.


Walka z ogrodem, mrówkami i koszenie trawy


           Po dwóch tygodniach próby ogarnięcia i przygotowania domu do rodzinnego życia przyszła pora zmierzyć się z zapuszczonym nieco ogrodem. Trawa sięgała kolan, taras porastały chwasty, a gdzieniegdzie były ogromne mrowiska, zaś mrówki zaczynały powoli wchodzić do domu… To był kolejny wiejski klimat, który mnie początkowo przeraził. Na szczęście szybko okazało się, że różne specjalistyczne preparaty świetnie poradziły sobie z tym problemem w zaledwie kilka dni. Choć był już nawet dzień, gdy mrówki przestały się ograniczać tylko do kuchni i biegały nam dosłownie po dywanie w salonie. Jednak dzięki mojej zaciętości pozbyłam się ich sprawnie z domu.

          Gdy ja walczyłam z mrówkami, chwastami na tarasie i sprzątaniem niezamieszkanego od kilku miesięcy domu, mąż podjął się wyzwania skoszenia trawy. A nie był to zwykły trawnik, bo trawa wraz z chwastami wyrosła już powyżej kolan. Metraż 2000m2 też nie ułatwiał zadania, ale ostatecznie kawałek po kawałeczku i doszliśmy z ogrodem do ładu. Widok piękniejącego w oczach ogrodu, odkrywanie kolejnych drzewek, krzaków z porzeczkami, agrestem, czy truskawek ukrytych w trawie dawał mnóstwo energii i radości. Niebawem przygotuję osobny wpis o aranżacji dużego, wiejskiego ogrodu, bo codziennie coś w nim zmieniam i tworzę 🙂

 

                 Chłopcy są zachwyceni nowym miejscem i możliwościami jakie daje im tak duża przestrzeń. Chętnie pomagają nam w różnych pracach ucząc się przy tym samodzielności i współpracy. Z dumą obserwuję jak to miejsce cudownie na nich wpływa. Oczywiście bywają i kłótnie, czy sprzeczki o to kto ma teraz piłować… ale to zupełnie naturalne między rodzeństwem. 😉

        Każdego dnia spotykamy w ogrodzie mnóstwo jaszczurek, motyli, żaby, a nawet wielkiego jeża. Jaka to była radość i ekscytacja dla dzieci, spotkać w ogródku jeża! Wprost nie jestem Wam w stanie tego opisać. Tak bliski kontakt z naturą doskonale wpływa na rozwój dziecka, wszystkie zmysły, wrażliwość i postrzeganie świata.

            Były też i mniej przyjemne żyjątka w postaci komarów, które atakowały nas niemiłosiernie, szczególnie gdy kończyliśmy już kosić końcówkę ogrodu przy palenisku. Tu dodatkowo zaatakowały nas mrówki, więc skakaliśmy pokrzykując tylko z nogi na nogę i strzepywaliśmy szybko zgraję wkurzonych mrówek z naszych nóg… oj to było naprawdę niezapomniane przeżycie 🙂


Formalności związane z nowym miejscem zamieszkania


            Remonty, rozpakowywanie i koszenie, to jeszcze nie wszystko, co działo się w ostatnim miesiącu. Trzeba się było również zameldować, podpisać nowe umowy na wodę, prąd, wywóz śmieci itp. ale tu akurat jak się okazało wszystko załatwiliśmy szybko i sprawnie w Urzędzie Gminy. Mając wspomnienia z załatwiania formalności urzędowych z Gdańska, szłam z nastawieniem, że zajmie nam to pół dnia, a zmieściliśmy się w 40 minutach! I tu niech żyje wiejskie życie i urzędy, w końcu miłe i pozytywne zaskoczenie i do tego urzędnicy niezwykle sympatyczni i pomocni 🙂


Samochód to podstawa mobilności


        Dużo osób pyta mnie lub ma obawy przed przeprowadzką, bo nie ma prawa jazdy, czy dwóch samochodów. No cóż trudno oceniać sytuację po miesiącu, ale już na tę chwilę nie wyobrażam sobie mieszkać na wsi bez możliwości poruszania się własnym samochodem. Choć mamy jeden samochód, to raz zabiera go mąż i zawozi dzieci do szkoły, a innym razem samochód mam ja i załatwiam wszystkie potrzebne rzeczy w okolicy. Robię zakupy, odwiedzam pocztę, urzędy, czy ogarniam inne tematy na przykład kupno ekogroszku do pieca, bo na tę chwilę mamy takie ogrzewanie. Przyszłościowo pewnie przejdziemy na ogrzewanie gazowe, ale póki co złożyliśmy dopiero wniosek o przyłącze gazu do naszego domu.

         Oprócz samochodu mamy możliwość dojazdów do Gdańska w około 20-25 minut pociągiem, i już wielokrotnie korzystaliśmy z tej opcji. Kilka razy nawet Adaś wracał z Gdańska samodzielnie do domu. Więc tu nasz plan na razie chyba się sprawdza, a czas pokaże jak to będzie zimą… bo zakładam, że trudniej.


Co warto brać pod uwagę kupując dom na wsi?


Sporo osób rzuca nam argument, że przeprowadzając się na wieś odbieramy dzieciom kontakt z miastem, cywilizacją i rozrywkami. Według mnie to kwestia organizacji i wyboru takiej wsi, która ma dobre połączenie z jakimś miastem lub miasteczkiem. My mamy około 15 minut samochodem do wielu duzych sklepów, do basenu, kina, restauracji, skate parku itp., a mały sklepik jest również w naszej wiosce. Więc nie uważam, że coś dzieciom zabraliśmy, raczej zaoferowaliśmy znacznie więcej. Przeliczając plusy i minusy tej decyzji zdecydowanie zalet jest więcej, tylko trzeba wybrać mądrze lokalizację i bardzo starannie przeanalizować szeroko rozumianą infrastrukturę i różne możliwości dojazdów.


Nieprzewidziane koszty i niespodzianki


            Każda przeprowadzka wiążę się z licznymi wydatkami choćby notarialnymi, ale i koszt przewiezienia rzeczy, a nawet niewielki remont często obciąża nas bardziej niż zakładamy. Jednak jak się okazuje w nowym, ale 10 letnim domu zawsze na początku wychodzą rzeczy, których na pierwszy rzut oka się nie widziało. Niestety i nas spotkało kilka takich niespodzianek powodując sporo dodatkowych i nieplanowanych wydatków.

           Przykładowo przeciekający komin, uszkodzone kraniki ogrodowe, których naprawa wymagała wykucia części elewacji, wymiana baterii łazienkowych i kuchennych, przegląd kominiarski i wymiana strażaka na dachu… Jednak chodzi mi w tym miejscu o uzmysłowienie sobie, że trzeba jednak i takie nieplanowane koszty wziąć pod uwagę przy tego rodzaju zmianie domu.


Jak na nowy dom zareagował nasz kot


          Kolejnym wielkim wyzwaniem i niewiadomą była rekcja kota na nasz nowy dom. Carlos mieszka z nami już prawie 5 lat, jest to duży kocur, który od małego wychodził do ogrodu i na dwór. Bardzo się obawiałam jak zareaguje na nowy dom i jak poradzi sobie w wiejskich klimatach.

         Na czas przeprowadzki zostawiliśmy Carlosa u teściów. Dzięki temu mogłam w nowym domu porozkładać rożne przedmioty, dywan, meble, które nas kot dobrze zna i z pewnością wyczuje tam znane mu zapachy. To wszystko miało ułatwić mu adaptację.

         Po kilku dniach przywieźliśmy do nowego domu Carlosa i na początku był bardzo zszokowany… biegał, szukał miejsca do ukrycia, wystraszył się nawet swojego odbicia w lustrze. Po kilku godzinach był już spokojniejszy i chodził po każdym pomieszczeniu szukając przedmiotów które znał. Stopniowo zaczął się o nie ocierać, znacząc w ten sposób swoje nowe terytorium, aż w końcu wydrapał pazurkami dywan i połozy się na nim spokojnie.

        Adaptacja kota w nowym domu trwała około 2 dni i przyszedł moment, gdy nie szło już utrzymać go w domu. Pierwsza noc, gdy nie wracał była dla mnie bardzo trudna, bałam się czy go nie stracimy, czy nie zgubi się w nowym, zupełnie obcym miejscu. Na szczęście to mądry kocur, trzyma się blisko domu i nawet po nocy na dworze wraca do nas zadowolony. Widać niestety, że miał już spotkania z innymi kotami, ale mimo tego wygląda na szczęśliwego i w pełni zadowolonego z przeprowadzki i nowego terytorium. Więc moje niepokoje związane z Carlosem są już znacznie mniejsze.


Czy chłopcy maja się z kim bawić?


          Na koniec zostawiłam najważniejszy temat, na którym najbardziej mi zależało. Zawsze byłam zafascynowana książką “Dzieci z Bullerbyn”, a moi chłopcy namiętnie słuchali audiobooka o perypetiach wesołej gromadki dzieciaków w wiosce Bullerbyn. Dlatego z przykrością obserwowałam przez ostatnie 5 lat, jak moje dzieci nie miały z kim się bawić na osiedlowym placu zabaw. Większość dzieci siedziała w domach lub bawiła się w sobie znanych grupach. Mimo wielu prób nie udało się z nikim zaprzyjaźnić i częściej spotykać.

         Po przeprowadzce miałam ogromne nadzieje, że w mniejszej społeczności będzie łatwiej. Na dzień dzisiejszy, bo nie chce zapeszać, ale chyba tak jest. Chłopcy biegają wreszcie sami na dwór, na boisko, na rowery, na hulajnogi. Poznali już nowych kolegów i zupełna nowość dla mnie, koledzy przychodzą po nich by wyszli na dwór. Pamiętacie to? Jest jak za mojego dzieciństwa. Dzieci przychodzą i pytają, czy Adaś z Michałem wyjdą na dwór 🙂 Bardzo zależało mi na takich społecznych relacjach z rówieśnikami i chyba tym razem trafiliśmy szczęśliwie, a chłopcy są bardzo zadowoleni.


Nowe możliwości i zalety mieszkania na wsi


           Kolejne atuty to możliwość pięknych wycieczek rowerowych, niedaleko jest tez przystań, gdzie można wypożyczyć kajaki, więc kontakt z naturą jest na wyciągniecie ręki. Kilka kilometrów od nas jest również jezioro z kąpieliskiem, a nad morze też nadal mamy dobry dojazd.

           Więc jedynym jak na razie poważnym minusem, który od początku i świadomie braliśmy na klatę, są około 45 minutowe dojazdy do szkoły. Ale o samej decyzji, szkołach i naszych rozterkach pisałam Wam tu: Z dużego miasta do niewielkiej wsi- nasz nowy dom.


Wreszcie upragnione wakacje na wsi


               Po tym trudnym pierwszym miesiącu powoli czujemy się w domu jak u siebie. Zaczynamy się cieszyć tak zupełnie realnie tym co nas otacza, śpiewem ptaków, zielenią, czystym powietrzem, widokami, a nawet pracą, którą codziennie wykonujemy wokół domu. Mimo pewnych trudności, nieplanowanych zdarzeń,  o których nie chcę się już rozpisywać, to czuję, że znaleźliśmy swoje miejsce na ziemie.

         Czy to już na zawsze, czy jeszcze kiedyś nas poniesie w ukochane góry jeszcze nie wiem 🙂 ale jestem szczęśliwa, dzieci i mąż również, więc przed nami wspaniała przygoda i kolejny piękny etap życia.

             Mamy za sobą już pierwsze wspólne ogniska, zabawy w ogrodzie, grilla, wypad na rowery i mnóstwo niezwykle pozytywnych przeżyć. Zapewne za kolejne 2-3 miesiące opiszę znowu trochę więcej o tym, jak nam się żyje bez wielkiego miasta z widokiem na pole… Czasem też zaciągają do naszego ogrodu typowo wiejskie zapachy, gdy rolnik wyleje to i owo na pole, słychać też pyrkanie traktora za płotem, a rano niekiedy dobiega do nas z daleka pianie koguta… ale ja takie klimaty pokochałam, choć całe życie byłam typowym mieszczuchem.

2 komentarze

  • Kalina

    Cieszę się bardzo, że pomimo przeszkód (przeciekajacy dach itp) wszystko zostało Rozwiazane 🙂 z zaciekawieniem czytam Twoje wpisy, ponieważ niebawem też czeka mnie podobna przeprowadzka, tyle że do mojego miasta będę mieć jakieś 15 min.samochodem 🙂 jednak z równie wielką ekscytacją podchodzę do urządzania ogrodu i życia w wiejskim klimacie. Oboje z mężem pracujemy w mieście i już teraz, kiedy przyjeżdżamy na teren budowy, pomimo brudu i bałaganu wokół, odpoczywamy zupełnie słysząc wspomnianą przez Ciebie kukułkę czy też świerszcze. Mamy 5-letnią córkę, która póki co jest zafascynowana przyszłym domem 🙂 dziękuję za Twoje wpisy, są dla mnie potwierdzeniem, że kupno domu na wsi to dobra decyzja 🙂

Translate »